sobota, 26 października 2013

Koniec

Cicho uciekło z Ciebie życie, przemknęło niezauważalnie na paluszkach zabierając ze sobą całe Twoje ciepło.

Został tylko chłód, cisza i boląca pustka


wtorek, 10 września 2013

Szosa



Nade mną rozciąga się chabrowe niebo. Powoli przesuwają się po nim białe obłoki - leniwe i puszyste, przypominają grubą warstwę bitej śmietany. Słodkiej i gęstej, w której tonie mój palec. Wsiadam na rower i jadę. Nikomu nie mówię gdzie. To moja tajemnica, którą skrzętnie chowam i pielęgnuję w sobie. Robi mi się przykro, gdy wiatr głaszcze mnie po włosach, a promienie słońca lądują na moim udzie. Ciepłe i niepewne - jak Twoja dłoń. To wszystko minie, to niebo nade mną, wiatr, słońce i Ty. Zrobisz się chudszy, Twoja skóra bardziej przejrzysta, sina od pulsujących żył. Twoja dłoń będzie zimniejsza i cięższa dla Ciebie. A ja nadal będę ją całować i przykładać do serca. Jadę i powoli nabieram w płuca powietrze, które nasycone jest zapachem świeżej żywicy, igliwia i rozgrzanego asfaltu buchającego mi ciepłem w twarz. Zamykam na chwilę oczy, szum w uszach narasta, kiedy nachylam się do przodu osiągając niewyobrażalną prędkość. Wydaję mi się, że lecę wśród chmur, czuję jak mnie oplatają z niewymuszoną delikatnością pozostawiając na moich ramionach srebrną nić. Odrywam rękę od kierownicy i palcami zaczepiam kłosy, których głęboki, miodowy kolor mieni się w słońcu wszystkimi odcieniami żółci i pomarańczy. Gdy otwieram oczy, jestem już na dole. Przede mną rozciąga się droga usiana nierównościami i długą historią. Gałęzie drzew tworzą tunel tuż nad moją głową. Wzdycham do tego wszystkiego i staram się zapamiętać jak najwięcej obrazów, by później odtwarzać je w myślach, w każdy zimowy wieczór.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Niepewność

Zasypiam opatulona pocałunkami Twoich ciepłych słów, które gromadzę w tajemnicy pod poduszką. Wyciągam je każdej nocy i cicho się do nich uśmiecham czując prawdziwą błogość w okolicy serca. Każda literka zaokrąglona jest bezinteresownym uczuciem, zapomniany przecinek przypomina mi o wybaczonej kłótni, a każda kropka staje się nadzieją na kolejne słowa wyczekiwane nocą, których coraz bardziej mi brakuje. Codziennie karmisz mnie ulotnymi słowami,pieczołowicie staram się je zapamiętać, ale kruszą się zaraz po tym jak trafią do Serca. Wciąż szukam sposobu, aby dłużej zachować ich namacalność, abyś nie musiał wciąż zapewniać mnie o swojej Miłości.

czwartek, 23 maja 2013

Słowami na nowo


Z lękiem szep­czę Ci do ucha, że Sza­leństwo tu spało zeszłej no­cy. Proszę, zos­tań ze mną i nie pozwól na to dru­gi raz.

Po długiej przerwie powoli i nieumiejętnie układam słowa, które kruszą się pod moimi palcami. Odczuwam pewne skrępowanie próbując na nowo wyrazić siebie w ten sposób. Ale to oczywiście minie. Zostawiłam za sobą wiele niepowodzeń, zmartwień oraz dni przepełnionych smutkiem. Wróciłam mam nadzieję, silniejsza i gotowa, aby z powrotem opowiadać Wam o tym, co mnie poruszyło, zatrzymało na chwilę i o tym, jak miłość powoli kwitnie w moim sercu.

sobota, 16 lutego 2013

(Nie) jestem

Po­nure i prze­pełnione chłodem dni po­woli suną po li­nii cza­su uświadamiając mi, że tak naprawdę ich nie przeżyłam. One przemknęły tylko niezauważalnie obok mojej osoby wraz z niewypowiedzianymi lękami, podrzucając mi pustkę bezsensownego bycia wśród innych. Po prostu byłam. Jestem. I nie wnoszę nic od siebie, ani także nie biorę. Mogę się porównać do mgły, czy też dymu. Tkwię w powietrzu, leniwie się poruszam między osobami, rzeczami, pozostawiając na nich jedynie muśnięcie mojego dotyku, którego nawet nie czują, dźwięk mojego głosu stopniowo splata się z szumem dnia codziennego nie docierając do ucha odbiorcy. Tak obco się czuję wśród tych dni, które poważnieją coraz bardziej w barwie, w tej mdłej słodyczy od deszczówki i ciężkim powietrzu, które rozpycha moje płuca.

piątek, 8 lutego 2013

Zima w moim (Twoim) sercu



Mróz ściska w objęciach moje rozpadające się serce, zranione i niepewnie posklejane Twoją miłością. Zawsze, gdy przykładasz do niego ucho zamykasz oczy i machinalnie wypowiadasz słowo, które w Twoich ustach jest oschłe, pozbawione życia i niepasujące Bije, jakbyś nie był oczarowany jego potęgą i niezwykłością.
Kładziemy się obok siebie, po cichutku i z ostrożnością, by przypadkiem nie trącić naszych myśli. Pozostajemy przy kreowaniu własnej rzeczywistości upajając się bliskością i ciszą, która nie ciąży nam na ustach. Odwracam się w Twoją stronę. W chłodnym powietrzu czuć ciepły, przesłodzony aromat wiśniowej herbaty, której smak nadal tuli moje wargi. Obserwuję Cię z pewnym uwielbieniem i zastanawiam się, czy tego wieczoru deszcz znowu wystuka żałośnie swoje smutki(...)

Od tego czasu spore krople zamieniły się w różnokształtne śnieżynki, opadające miękko na biały puch. Tkwimy w objęciach tego zimna, oprószeni niewymuszoną tkliwością słów, które szepczemy sobie nawzajem. Powoli przeciskają się do naszych wnętrz i drogą, jaką znają na pamięć trafiają prosto do serca, krusząc warstwę żalu i smutku.

Coś się niewątpliwie zmieniło i chociaż nie jestem w stanie określić, czy jest to dobre, czy złe oddaje się temu całkowicie starając się brać wszystko, takim jakim jest.

Nowe słowa

Tyle we mnie oddechów, cichych spojrzeń i nadmiaru wrażliwości wstępnie Krótka chwila, tylko żeby odetchnąć...i jestem. Odkopuję się powoli...