niedziela, 19 czerwca 2011

Rytm - ja cz.3

Bijesz swoim rytmem, tak jak chcesz. I chociaż kładę rękę na lewej piersi, żeby cię uspokoić czuję jak nieudolnie próbujesz się wydostać lub dogonić czas. Mówię wtedy do ciebie albo może i do siebie, do nas. Liczę do dziesięciu, nabieram powietrza, przetrzymuje je na jakiś czas i powoli wypuszczam. Przy tym wdechu pokazujesz znowu swój buntowniczy charakter. Po krótkich (trwających wieczność) negocjacjach postanawiasz nieco przystopować. Prowadzimy rozmowę w cztery oczy (mimo tego, że ich nie masz) na temat jak mogłabym ci dogodzić, żebyś znowu był taki jak wcześniej. nie denerwuj się nie stresuj nie zamartwiaj nie wstawaj za szybko nie śpiesz się dużo pij jedz o tej samej porze spożywaj regularną ilość posiłków nie stój za dużo nie przebywaj w dusznych pomieszczeniach jedz owoce Mówię ci, że się staram, że próbuje robić wszystko, abyś nie musiał się upominać. Potykasz się, moja ręka znowu ląduje na lewej piersi, przez ułamek sekundy czuję niepohamowaną chęć rozpłakania się. Powstrzymuje się jednak i zaczynam wolno oddychać, żebyś mógł się podnieść i pójść dalej. Udaje ci się. Nie chciałabym znowu przeżyć tego samego, co wtedy w czwartek rano. Za bardzo ci zależało na tym, aby prześcignąć samego siebie. Jesteś taki strachliwy, wrażliwy i egoistyczny. Leżałam telepiąc się z zimna i ze strachu, czułam jak powoli zaczynają mi drętwieć kończyny. Biegłeś przez piętnaście minut nie mając najmniejszego zamiaru zwolnić. Jak można aż tak bardzo myśleć tylko o sobie? To nic groźnego, po prostu żyjesz swoim rytmem i nie chcesz przystosować się do mojego. Prędzej czy później ktoś będzie musiał ustąpić

2 komentarze:

  1. Dzięki za to... napradwe świetne. "Prędzej czy później ktoś będzie musiał ustąpić"

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Nowe słowa

Tyle we mnie oddechów, cichych spojrzeń i nadmiaru wrażliwości wstępnie Krótka chwila, tylko żeby odetchnąć...i jestem. Odkopuję się powoli...