Słowa uciekają w niewytłumaczalnym biegu przed urzeczywistnieniem. Jedno po drugim, aż w końcu pozostaje dobrze mi zanana Pustka, witająca chłodem swoich objęć. Delikatnie wtulam się w nią, czując jak rozgrzane ciało powoli wchłania jej niepokojący spokój. Otacza mnie, cicho zerka na uciekinierów tworzących w pośpiechu zdania wytchnienia, dziękujących za pomoc (...) Lęk, który pojawia się, gdy Ona znika, wżera się bezpowrotnie w każdy zalążek nowego pomysłu, powodując ucisk narastającej bezsilności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz