Pisanie sprawia mi wewnętrzną przyjemność. Spędzam godzinę nad klawiaturą próbując ułożyć jedno, odpowiednie zdanie, które potrafiłoby mnie zachwycić swoją lekkością, niewymuszoną plastycznością i odrobiną uczucia. Nieumiejętnie dopieszczam każdą literkę, otulam ją i oswajam, dodaję szczyptę łagodności, zaokrąglam jej ostre krawędzie i podziwiam. Układam emocjonalny labirynt swojego wnętrza, składający się z cichych słów.
Wkruszyłam się w Twoje ramiona jak po długiej nieobecności. Gdzie byliśmy przez ten czas? Dlaczego zmarnowaliśmy każdą wolną minutę, godzinę na bezsensowne bycie ze sobą (ale nie obok siebie)?
Bolą mnie słowa i boli mnie Twoja niespokojna cisza, w którą najchętniej rozpłakałabym się, żeby przestała być aż tak dokuczliwa. Jestem słabym człowiekiem, łzy to tylko moja mała tarcza dająca rozpaczliwy sygnał: nie rób tego więcej, słyszysz?
Uwielbiam Twoje dłonie. Przyglądam się im, całuję, wtulam w nie twarz i czuję niewytłumaczalny smutek przyszłych dni.
Kładę głowę na Twojej klatce piersiowej i słyszę przyjemne bicie serca, które odbija się echem w mojej głowie. Zamykam oczy wyobrażając sobie te wszystkie przedsionki, komory i zastawki. Moje serce próbuje bić równo z Twoim, ale pozostaje daleko przed nim, jak zawsze niespokojne.
Godziny spędzone nad układaniem zdań dają efekty. Ta lekkość, którą czuje się podczas czytania sprawia, że jakaś niewidzialna siła popycha kursor w kierunku niebieskiego przycisku z napisem "Dołącz się do tej witryny" :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Niezmiernie mi miło. Można wiedzieć jak tu trafiłaś? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!