Na tym widocznie polega istota miłości,że chcesz opowiedzieć każdą bzdurę, jaka Ci się przydarzyła, w nadziei, że w krętej drodze z Twoich ust do ucha partnera opowieść zyska znaczenie i sensJest mniej zmartwień i więcej radości, uśmiechu i nadziei, że nadal tak będzie. Wracam do domu i pachnę powietrzem, trawą, wiosną i przyszłym latem. Wybieramy się na krótkie spacery, które trwają trzy-cztery godziny, mamy swoje ulubione miejsca, gdzie możemy odpocząć i porozmawiać o niczym. Wracamy gdy słońce zabarwia niebo na malinowo, przymykamy oczy i leniwie stawiamy kolejne kroki. Wymieniamy nieśmiałe spojrzenie, kiedy wręczasz mi malutkiego, żółtego kwiatka, który nie zdążył się schować i jeszcze łapał trochę ciepła. Dziwisz się, że zabieram go do domu. Nie wiesz jeszcze, że znalazł sobie miejsce pod pudełeczkiem. To nic, że siadamy pół metra od siebie, że mówię "nie", kiedy myślę "tak", że chowam telefon do szuflady, by go tylko nie widzieć i nie sięgnąć po niego, aby napisać Ci zwyczajne "dzień dobry", a potem nie móc spać przez te wszystkie Twoje urocze słowa. Zerkam na Ciebie z czułością i ostrożnie, żebyś tylko mnie nie przyłapał, chociaż czekam na to
poniedziałek, 25 kwietnia 2011
Zapach kwietniowego dnia
czwartek, 7 kwietnia 2011
Ta chwila
6:24 Światło poranka wypełnione kurzem maluje na ścianie wydłużone cienie, które wydają się być smutniejsze niż zwykle. Zamykam oczy i wsłuchuje się w szum przejeżdżających samochodów, autobus pełen niezadowolenia zatrzymuje się na przystanku wydając z siebie cichy żal, który dociera do moich uszu. Firanka ucieka przed figlarnym wiatrem. Wyobrażam sobie jak mnie oplata, jak powoli zaczynam się w niej gubić, szukam wyjścia. Niepewnie się odwracam, by sprawdzić, czy nie zmierza w moim kierunku. Na szczęście nie grozi mi uduszenie przez uciekającą firankę. Zamykam na chwilę oczy, gdy je otwieram wydaje mi się, że jestem w innym świecie.
Szum samochodów zamienił się w przyjemną muzykę morza, cichy żal autobusu przeleciał tuż nad wodą zawodząc i rozprostowując białe skrzydła, światło poranka wypełnione kurzem sunęło gładko po piasku, który unosił się przez ciepły powiew wiatru. Wszystko nagle znikło, w sumie szybciej niż się pojawiło. Zawsze łatwiej zniszczyć niż zbudować, odnowić. W moim pokoju zapanowała przerażająco namacalna pustka. Zdałam sobie sprawę, że rozmyślam nad słusznością lub niesłusznością własnego postępowania, zmieniałam kolejność różnych wydarzeń, wybierałam inne drogi zastanawiając się nad tym, jak bardzo zmieniłyby one moje życie. Czy nadal byłabym tą samą osobą, którą jestem teraz?
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Nowe słowa
Tyle we mnie oddechów, cichych spojrzeń i nadmiaru wrażliwości wstępnie Krótka chwila, tylko żeby odetchnąć...i jestem. Odkopuję się powoli...
-
Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę b...
-
Tyle we mnie oddechów, cichych spojrzeń i nadmiaru wrażliwości wstępnie Krótka chwila, tylko żeby odetchnąć...i jestem. Odkopuję się powoli...