W końcu jestem - zanurzona w grubym, miękkim swetrze pachnącym maminymi perfumami i mocną kawą; okryta szczelnie gryzącym kocem, na którym osadził się zapach Twojej ciepłej skóry; otoczona dwoma, najbliższymi mi aromatami, cicho i wstydliwie zamykam się w sobie. Odtrącam wszystkich powoli, wycofuję się i tworzę wokół siebie skorupę, która twardnieje z każdym dniem coraz bardziej. Płaczę nieprzerwanie w środku i nie ma nikogo, kto by powstrzymał te ciężkie i przepełnione żalem (do siebie?) łzy. Szlocham bezgłośnie uśmiechając się do obcych ludzi, poprawiając włosy i głaszcząc Ciebie po policzku. Nie wiem kim jestem, ile pozostało we mnie tej prawdziwej "ja", nie daje nikomu do siebie dotrzeć, a jednocześnie tak bardzo pragnę zrozumienia. Coraz częściej myślę o tym, aby wszystko zostawić i zacząć od nowa, tylko jak Ci to wytłumaczyć, żebyś zrozumiał, że jesteś dla mnie wszystkim i że to co robię, to tylko po to, aby Cię ochronić przede mną?Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę być interesujący, to zbyt trudne. Pragnę jedynie miękkiej, mglistej przestrzeni, w której mogę żyć, i jeszcze żeby zostawiono mnie w spokoju.
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Z wyboru
sobota, 4 stycznia 2014
Czyste kartki w kalendarzu
„...pochłania mnie druga i pół czwartej rzeczywistości. Te wszechświaty, w których byłem, nie masz pojęcia, Ludzia, gdzie ja byłem. Byłem w różnych śmiesznych i uroczych miejscach. Różnych ludzkich wszechświatach. Nieludzie. Niepsy. Nieryby. Niedzieci. Tyle jeszcze przede mną. Mogę ci powiedzieć jedno. Spędziłem całe moje boże życie, zastanawiając się, czy miłość to prawda, czy złudzenie. I jedno, Lidzia, mogę ci powiedzieć...” Patrzyliśmy wspólnie jak nieśmiało przyszedł Nowy Rok. W ciemności, żeby go nie spłoszyć, wyglądaliśmy przez okno cicho szepcząc słowa pełne podziwu. Jak zaczarowana pomimo Twojego zakazu, wychylałam się niebezpiecznie, aby dojrzeć te najpiękniejsze rozbłyski, których huk powodował u mnie drżenie całego ciała. Przytulałeś się do moich pleców i cicho powtarzałeś nie bój się. Nie bałam. Przecież byś mnie obronił przed tymi strzelającymi w niebo pociskami. Złapał w ramiona i schował pod kocem, a ja bym się zwinęła w kłębek jak kot i mruczała. Byłabym bezpieczna. Uchroniłbyś mnie przed wszystkim, tylko mój smutek byłby dla Ciebie wyzwaniem. Jest. Chociaż obiecałam sobie (Nam cicho w myślach), że się nie poddam, że będę go ignorować, to nadal czuję do niego niewytłumaczalną słabość. Jakbym tylko z nim tworzyła całość, bez niego nie jestem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Nowe słowa
Tyle we mnie oddechów, cichych spojrzeń i nadmiaru wrażliwości wstępnie Krótka chwila, tylko żeby odetchnąć...i jestem. Odkopuję się powoli...
-
Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę b...
-
Tyle we mnie oddechów, cichych spojrzeń i nadmiaru wrażliwości wstępnie Krótka chwila, tylko żeby odetchnąć...i jestem. Odkopuję się powoli...