Brakuje mi rozmów, ludzkich słów przesączonych pasją i zachwytem nad tym światem. Brakuje mi słów mówiących o tym, co się dzieje w nas samych. Wyrażających podziw i pewną wdzięczność za to wszystko. Otacza mnie nadmiar słów pisanych, których krawędzie swoją ostrością rysują nieszczerą rzeczywistość. Upycham je w sobie i czuję lęk przed mówieniem. Wszystkie pytania, które chciałabym Ci zadać umykają nie wiadomo gdzie, bojąc się braku odpowiedzi lub niepoważnych myśli, wypowiedzianych ot tak sobie, aby zaspokoić moją ciekawość. Rozmowa była dla nas od samego początku czymś obcym, traktowaliśmy ją powierzchownie, obojętnie. Zużyliśmy nadmiar słów nic nie wnoszących do naszej, wciąż świeżej i wciąż tak samo niedojrzałej miłości. Czasami chciałabym zatrzymać zegar, cofnąć jego wskazówki do czasu, kiedy pierwszy raz poczułam ciepło Twoich ust. Zamiast tego wolałabym usłyszeć: jutro też się spotkamy. Powoli stawalibyśmy się głodni głosu drugiej osoby, napełnialibyśmy nasze serca rozmowami o marzeniach, przyszłości, tęsknocie.
Moje postanowienie na ten miesiąc, na przyszły i na kolejne lata: niebanalne rozmowy z Tobą
sobota, 30 czerwca 2012
środa, 6 czerwca 2012
Poranek niepewności
Najpiękniejsze teksty powstają o miłości, tęsknocie, marzeniach. Znajdują sobie miejsce w naszych serduszkach i każdym słowem oplatają je. Zaciskają na nim niewidzialne wstążki, których ucisk powoduje niewytłumaczalny potok łez.Strzepnęłam sen z powiek, który osiadł jak poranna rosa, swoim ciężarem uginając je do momentu złączenia się ze sobą rzęs. Ostatni raz zatopiłam głowę w miękkości poduszki, opatuliłam się ciepłem kołdry i wciągnęłam nieistniejący zapach marzenia sennego. Usiadłam słysząc bezdźwięczne mruknięcie kota, który naprężył swoje ciało unosząc nieznacznie do góry wybiegane łapy. Po chwili rozluźnił się oddając siebie całego w objęcia Morfeusza. Westchnęłam cicho na myśl ile mnie w życiu ominęło, ile zmarnowałam cennego czasu, którego w żaden sposób nie da się odzyskać. Straciłam ochotę na letnie mleko z cukrem, na Twoje przytulenie, na kocie pojękiwanie, że w misce jest za mało pyszności. Wczołgałam się pod kołdrę poszukując w niej matczynego ciepła, jakieś pociechy i wytłumaczenia tego wszystkiego, co często wprowadza mnie w niewyjaśnione zakłopotanie. Jestem kruchą istotą wewnątrz, rozpadam się na milion drobnych kawałków i za każdym razem jak próbuje się złożyć w całość, gdzieś, pod jakąś szafką ginie część mnie, która za nic w świecie nie chce być poznana, wystawiona na światło dzienne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Nowe słowa
Tyle we mnie oddechów, cichych spojrzeń i nadmiaru wrażliwości wstępnie Krótka chwila, tylko żeby odetchnąć...i jestem. Odkopuję się powoli...
-
Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę b...
-
Tyle we mnie oddechów, cichych spojrzeń i nadmiaru wrażliwości wstępnie Krótka chwila, tylko żeby odetchnąć...i jestem. Odkopuję się powoli...